Czymże Wschód dla Zachodu? O naszych inspirujących spotkaniach
Od końca XIX wieku badania kulturowe i antropologiczne wypracowały wiele teorii, często sprzecznych, o przenikaniu się i wzajemnych oddziaływaniach odmiennych cywilizacji i kultur. Dziś dzięki rozwojowi techniki i komunikacji bez trudu poruszamy się w świecie wielu kultur. Powoli problemem staje się sam termin „kultura”. Dawniej słowo to oznaczało „wyrafinowanie” czy – jak to ujął Matthew Arnold – „studium doskonałości”. Od czasów badań Franza Boasa mówimy już nie o kulturze, lecz o kulturach zbudowanych przez różne społeczeństwa. Obecnie antropolodzy coraz niechętnej używają słowa „kultura”, hołdując poglądowi, że „ludzkość […] pożegnała się ze światem, w którym można było […] dostrzegać mozaikę kulturową złożoną z oddzielnych fragmentów o jasno określonych krawędziach. Związki kulturowe coraz gęściej przecinają świat”.
Polska jest krajem o silnej tożsamości narodowej, a jednocześnie o kulturze od wieków czerpiącej pełnymi garściami z dorobku innych krajów i przetwarzającej te przyswojone elementy na modłę odpowiadającą naszym upodobaniom. Polaków cechuje przy tym skłonność do zachwytu nad innością połączona z dezawuowaniem polskości. Może to być groźne, może również przynosić owocne i pozytywne skutki. Takimi widzę nasze kontakty z kulturą japońską, budzącą nieodmiennie od ponad stulecia zachwyt i będącą źródłem wielorakich inspiracji. Szczególne refleksje na ten temat wzbudziły we mnie wydarzenia towarzyszące trzem wystawom, jakie zorganizowałam w latach 2015-2016. Chciałabym podzielić się tymi obserwacjami i podać moje własne rozumienie przyczyn tak wielkiego zainteresowania w Polsce sztuką i ogólnie kulturą japońską.